The author outlines the picture of the transformation of social consciousness that is happening by means of spreading audiovisual media. Reminding Marshall McLuhan's thoughts that have already become historic, he shows how the...
moreThe author outlines the picture of the transformation of social consciousness that is happening by means of spreading audiovisual media. Reminding Marshall McLuhan's thoughts that have already become historic, he shows how the civilization of the printed word gives way to the civilization of the picture and sound, and how that media prophet's forecast is coming true. The magic of the picture, which the author understands as the motive power of human actions, is a metaphor of particular characteristics and functions of visual communication acts. They are basically different from verbal structures. Picture communication does not give a name to, but imitates, the real world, and in this sense it achieves a considerably higher level of probability, producing a sense of the objective truth. The complexity of visual communication acts, as well as the temporal, short-lived character of the emitted pictures, limit the possibilities of a critical reception of the messages by the viewer. Especially in the field of television they afford a possibility of exerting a highly persuasive influence on the audience's consciousness. The nature of this medium is the basic component of manipulation with this consciousness. McLuhan said that each communication medium's bias deforms the reality a lot more than an intentional lie, and these words form the basis of the author's thoughts. The text points to three levels on which the "magic of the picture" is actualized: the psychological level, the medial one and the semiological one. They become merged in one communication act, intensifying the persuasive power of television transmissions. "Tendencyjność każdego medium komunikacji jest znacznie bardziej zniekształcająca niż celowe kłamstwo" -te słowa napisał M. McLuhan w 1955 roku. Był to czas, kiedy słowo drukowane musiało mierzyć się z nową rzeczywistością, czyli masowym zasięgiem kina, radia i telewizji. Na rynku wydawniczym nastąpiła eksplozja ilustrowanych ( 1 magazynów, których własny charakter i styl wyrażał się przede wszystkim w fotografiach i układach typograficznych -zawładnął zbiorową wyobraźnią. Obraz budzi namiętności, rodzi przekonania, wywołuje pożądania, wzrusza i przeraża. Dziewięć lat później McLuhan napisał: "Wszystkie media istnieją po to, aby skłaniać nas do sztucznego sposobu postrzegania świata i narzucać nam arbitralne wartości". Czy to, co nazywamy dziś światem zewnętrznym, środowiskiem, otoczeniem, wreszcie rzeczywistością, jest tym, czego doświadczamy bezpośrednio; czy raczej jest przekazem o świecie tyleż realnym, co wirtualnym? Mamy ogromne kłopoty z wyrażeniem słowami naszych pragnień, dążności, a także zachowań, czując, że pobudzani jesteśmy wciąż migocącą mozaiką obrazów, prawdziwych i zmyślonych, obrazów z przeszłości i przyszłości, a chwila teraźniejsza jest trwającą ułamek sekundy stop-klatką i że nie zdążamy uchwycić całej jej złożoności. Chwytamy jakieś strzępy, detale, budując z nich niedokończone sensy, i przenosimy je po chwili do następnej stop-klatki teraźniejszości. Świat jest tym, co udało nam się w tej stopklatce uchwycić i nadać jakieś znaczenie. "W epoce fotografii język nabiera graficznego albo ikonicznego charakteru, w którym znaczenie przynależy w niewielkim stopniu jedynie do świata semantyki, w żadnej zaś mierze do republiki liter" -pisał McLuhan w 1964 roku. Tak więc język, do niedawna rezerwat sensu, stał się katalogiem ogromnej imagoteki. Komunikacja słowna nie jest już komunikacją znaczeń, ale służy przywoływaniu czy też wywoływaniu obrazów, których sens jest nie tyle "sensowny", co sprawczy, bo powoduje naszymi zachowaniami. To, co kiedyś nazywano namysłem, dziś jest racjonalizacją ex post czynów, które zdążyliśmy popełnić. Popychani jesteśmy siłą, której nie sposób nazwać, zrozumieć, ale też nie sposób się jej nie poddać. Magiczna siła obrazu, siła zdolna władać namiętnościami, wsysająca jak odkurzacz naszą wolną wolę, naszą uwagę, naszą odwagę, nadwagę i powagę... Milan Kundera w Nieśmiertelności nazwał tę siłę imagologią. To ona stawia przed nami gotowe obrazy. Powabne, a zarazem bardzo realistyczne, ze stuprocentowym wysyceniem sensualnością. Naszym zadaniem jest podążać za nimi. Podążać i pożądać. Imagologia według Kundery jest następczynią ideologii, która została w tyle za rzeczywistością. Imagologia prześcignęła rzeczywistość, tworząc świat komunikatów wizualnych nie o tym, co jest, ale o tym, co za chwilę będzie. I to następuje, bo wszyscy tego pragną. Imagologia to samospełniająca się przepowiednia. Świat wizualny jest oparty na złudzeniu w tym sensie, że mózg ludzki nie dysponuje możliwościami odróżnienia obrazów realnych stanów rzeczy od złudzeń. Ale jeśli nawet niekiedy ma takie możliwości, to umysł woli wybrać złudzenie, które jest znacznie bardziej sugestywne. Sztuka kilku tysiącleci operuje na tej właśnie preferencji. Dlatego barokowy krajobraz wolimy widzieć właśnie jako krajobraz, a nie prostokątne płótno zamalowane na olejno. Dlatego telewizorowi, który jest tylko lampą emitującą światło, skłonni jesteśmy poświęcać więcej uwagi niż lampce nocnej służącej do czytania. Żyjemy dziś, na przełomie epok, w świecie, którego nie tłumaczy już zwerbalizowana nauka. Ona bowiem, ze swoimi regułami dyskursu i dowodu, posuwa się szlakami składni językowej. Szkoła, a także ( 2